Ten uroczy zakątek znajduje się na terenie Zamku Praskiego. W roku 1579 cesarz Rudolf II zezwolił strzelcom pałacowym zbudować przy północnym murze twierdzy malutkie domki. Kolejnymi mieszkańcami, po łucznikach, byli rzemieślnicy, kupcy, krawcy, jubilerzy (w zaułku, pod opieką króla nie podlegali jurysdykcji cechowej; ponoć mieszkańcy czerpali podstawowy zysk ze sprzedaży żywności, napojów i przedmiotów potrzebnych więźniom dwu wież wyznaczających granice uliczki). Nazwa uliczki pochodzi od złotników, którzy przez jakiś czas zamieszkiwali tu po pożarze na Małej Stranie.
Legenda głosi, że jeden z horoskopów przepowiedział królowi Rudolfowi gwałtowną śmierć z rąk mnicha (podobnie zginął król Henryk III Walezy). Być może dlatego król próbował wyczytać z gwiazd tajemnicę losów ludzkich, w pracowniach alchemików szukał eliksiru życia... Domki Złotej uliczki miały mieścić w tych „magicznych” czasach właśnie laboratoria alchemiczne.
(...) podejrzliwy Rudolf trzymał swych brodatych alchemików na Złotej Uliczce pod ścisłym nadzorem. Każdy z nich otrzymywał jako mieszkanie i pracownię jeden z domków dla lalek i, tam zamknięty, miał bez reszty poświęcić się przekształcaniu pierwiastków. Dniem i nocą przechadzał się po uliczce lancknecht z halabardą. Pewnego dnia, upojeni jaśniejącym na niebie złotym słońcem i śpiewem pierwszych wiosennych ptaków, które zwykły zakładać gniazda w szczelinach murów, niektórzy z owych szarlatanów zaczęli głośno się domagać, by pozwolono im przechadzać się w Jelenim Parowie. Jednak w wąwozie polowali szlachetnie urodzeni przyjaciele cesarscy i nie można było dopuścić, by w to doborowe towarzystwo wmieszali się jacyś nieokrzesani alchemicy. Protestując przeciw odrzuceniu ich prośby, Wundermänner zgolili swe asyryjskie brody, potłukli retorty i alembiki, zniszczyli miechy i, zrzuciwszy to wszystko do fosy prosto na polujących, rozpoczęli strajk – ani uncji złota więcej dla dworu. Rudolf więc na swój sposób postanowił spełnić ich życzenie; kazał zaprowadzić ich do Parowu i tam uwięzić w żelaznych klatkach zawieszonych na jodłach, gdzie buntownicy nędznie umierali z głodu. Wszystko dlatego, że alchemikom nie wolno było opuszczać zadymionej kuchni i beztrosko radować się wiosną pod błękitnym nieboskłonem. Jak Saturn pożerający swe potomstwo, jak antymon, lupus metallorum, trawiący metale, tak posępny Rudolf surowo traktował alchemików ze swej „menażerii”.(...)
„Lilipucie” – parterowe, czasem jednopiętrowe domki przylegają ściśle do murów obronnych zamku, niektóre są w nie wbudowane, ich ściany boczne stykają się ze sobą. Początkowo domki były drewniane, w XVIII w. drewno zastąpiono cegłą i pokryto tynkiem. W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia całą uliczkę poddano renowacji wg projektu Pavla Janáka (kolorystykę opracował malarz i autor filmów animowanych – Jiři Trnka).
Dziś mieszczą się tu sklepiki z pamiątkami, a sama uliczka stała się jedną z głównych atrakcji dla turystów.
W 1916 r. mieszkał tu Franz Kafka (pod nr 22), a w 1929 Jaroslav Seifert – laureat literackiej Nagrody Nobla. Stanisław Przybyszewski także planował zamieszkać w tym uroczym zakątku. W latach trzydziestych zaś mieszkała w domku pod nr 4 znana praska chiromantka, madame de Thébes. Przy zachodnim krańcu Złotej uliczki stoi Biała Wieża zbudowana w 1495 r. Wieża, dawny bastion artyleryjski, służyła przez kilka stuleci za główne więzienie zamkowe. Dziś jest tu muzeum prezentujące narzędzia tortur, zbroje i miecze. Można tu kupić kopie niektórych eksponatów. Atrakcją turystyczną jest też możliwość strzelania z kuszy.
Daliborka (fot. R. J) |
Przy wschodnim krańcu Złotej uliczki wznosi się baszta Daliborka. Zbudowana w końcu lat dziewięćdziesiątych XV w. przez Benedykta Rieda nosi nazwę od imienia pierwszego jej więźnia – rycerza Dalibora z Kozojed, który został tam uwięziony i ścięty w 1498 r. za obronę buntujących się w Litomierzycach chłopów.
Legenda mówi, że Dalibor pięknie grał na skrzypcach, a czynił to nawet w więzieniu. Muzyka wydobywająca się z baszty oczarowała mieszkańców tak, że prażanie zbierali się u podnóża baszty, by słuchać jego gry. Proszono nawet o łaskę dla grajka. Na próżno – Dalibor został ścięty, a wieżę nazwano jego imieniem. Do dziś oczywiście w księżycowe piękne noce Dalibor nadal gra na skrzypcach w zaczarowanej wieży. Wyjaśnienie legendy jest mniej romantyczne: przeraźliwy krzyk torturowanego Dalibora w gwarze katowskiej nazywano właśnie „skrzypcami”.
41 yr old Assistant Manager Shane Gudger, hailing from Earlton enjoys watching movies like Parasite and Sketching. Took a trip to Shark Bay and drives a Ford GT40. sprobuj na tej stronie
OdpowiedzUsuń