Przy ulicy Kateřinskiej w dzielnicy Nowe Miasto znajduje się kościół św. Katarzyny (kostel sv. Kateřiny), wzniesiony w latach 1355-1367 za Karola IV dla zakonu augustianek. W 1420 roku spalony przez husytów, następnie odbudowany. Dzisiejszy wygląd świątyni pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku (František Maxmilián Kaňka), kropkę nad i postawił Kilián Ignác Dientzenhofer. Całe późnobarokowe wnętrze jest uważane za jedno z najpiękniejszych w Pradze. Freski przedstawiające sceny z życia św. Katarzyny, św. Mikołaja z Tolentino i św. Augustyna są dziełem Václava Vavřinca Reinera. Stiukową dekorację wykonał Bernard Spinetti, rzeźby – František Ignác Weiss. W 1784 roku kościół i klasztor zostały skasowane i przekształcone w wojskową placówkę edukacyjną/koszary. Nastąpiły ciężkie czasy, stracono cenne zabytki, zniszczono obrazy, rzeźby i organy. Dziś jest tu cerkiew kościoła prawosławnego. Wokół kościoła - Kateřinská zahrada.
W dawnych budynkach klasztornych mieści się klinika psychiatryczna (Psychiatrická klinika). Wśród znanych pacjentów szpitala byli Jaroslav Hašek i Bedřich Smetana. Słynny kompozytor zmarł w tej klinice po długim pobycie w 1884 roku.
(…) Gdy w czasach późniejszych Szwejk opowiadał o życiu w domu wariatów, nie znajdował słów na pochwałę tej instytucji. - Doprawdy, że nie mogę zrozumieć, dlaczego wariaty gniewają się, że każą im tam siedzieć. Człowiek sobie może łazić nago po podłodze, wyć jak szakal, wściekać się i kąsać. Gdyby człek zrobił coś podobnego gdzieś na promenadzie, toby ludzie otwierali gęby, ale tam takie rzeczy należą do najzwyczajniejszych. Taka tam panuje wolność, o jakiej nawet socjalistom się nie śniło. Można się tam podawać za Pana Boga albo za Przenajświętszą Panienkę, za papieża, za angielskiego króla, za najjaśniejszego pana czy za świętego Wacława, aczkolwiek ten ostatni bywał ciągle wiązany i musiał nagi leżeć w izolatce. Był tam też jeden, który wykrzykiwał, że jest arcybiskupem, ale nic nie robił, tylko żarł, spał (...). Jeden podawał się nawet za świętego Cyryla i Metodego, żeby mu dawali podwójne porcje. Inny znowu był w ciąży i każdego zapraszał na chrzciny. (...) Każdy mógł tam wygadywać, co mu ślina na język przyniosła, jakby był w parlamencie.(...)
(Przygody dobrego wojaka Szwejka. T. 1, s. 32)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz