środa, 27 czerwca 2012

kościół (cerkiew) św. Cyryla i Metodego

kościół św. Cyryla i Metodego (fot. R. J)


Przy skrzyżowaniu ulic Na Zderaze z Resselovą stoi prawosławny kościół św. Cyryla i Metodego (Kostel sv. Cyrila a Metoděje).

Świątynię zbudowano w okresie baroku w latach 1730-1736 wg projektu Pavla Ignáca Bayera i Kiliána Ignáca Dienzenhofera. Początkowo pod wezwaniem św. Karola Boromeusza (kostel sv. Karla Boromejského) służyła wraz z sąsiędnim budynkiem emerytowanym księżom z czeskich diecezji. Od 1783 r. były tu koszary i magazyny, po 1866 r. budynek stanowił część Czeskiego Uniwersytetu Technicznego w Pradze (České vysoké učení technické v Praze, ČVUT ). Wezwanie św. Cyryla i Metodego nosi od 1935 r., w którym też został przekazany prawosławnej cerkwi.
W podziemiach cerkwi znajduje się się krypta, z kryptą zaś wiąże się pewna krwawa wojenna historia.


27 maja 1942 r. członkowie czeskiego ruchu oporu przeprowadzili długo przygotowywany zamach (akcja o kryptonimie Operacja Anthropoid) na Reinharda Heydricha, „namiestnika” hitlerowskiego, protektora Czech i Moraw z ramienia III Rzeszy. Zamach miał miejsce w praskiej dzielnicy Libeň. Bezpośredni udział w zamachu brali dwaj żołnierze emigracyjnego rządu Czechosłowacji, szkoleni w Szkocji tzw. spadochroniarze, Jozef Gabčík i Jan Kubiš. Wrzucili do samochodu SS-Obergruppenführera bombę, a przekonani o niepowodzeniu akcji, ukryli się w mieszkaniu pewnej związanej z ruchem oporu rodziny na Żiżkowie. Wydani "za milion marek" przez Karela Čurdę (skazanego na śmierć po wojnie za zdradę, której konsekwencją była likwidacja siatki ruchu oporu w Czechach) zabarykadowali się, wraz z pozostałymi skoczkami biorącymi udział w akcji, w krypcie kościoła. 18 czerwca kryjówka została odkryta. Zamachowcy po heroicznej, zaciętej i krwawej walce popełnili samobójstwo, by nie wpaść w ręce SS (poza rannym Kubišem, który zmarł w drodze do szpitala).


Odpowiedzią na zamach była pacyfikacja wsi Lidice 25 km od Pragi (mężczyzn rozstrzelano, kobiety wywieziono do obozów koncentracyjnych, większość dzieci uśmiercono w komorach gazowych w obozie, wieś spalono).

W podziemiu kościoła znajdują się: ślady po kulach, tablica pamiątkowa oraz zdjęcia i dokumenty związane z tymi wydarzeniami - Pomnik Narodowy ofiar heidrichiady (Národní památník obětí heydrichiády).


Lista skoczków biorących udział w akcji:

Jozef Gabčík
Jan Kubiš
Josef Valčík
Adolf Opálka
Josef Bublík
Jan Hrubý
Jaroslav Švarc



Było to w tamtych dniach,
gdy oblegali kościół na ulicy Ressla,
żeby zatopić kryptę żywych. (w czasie walk Niemcy próbowali zalać kryptę kościoła wodą za pomocą węża strażackiego)

(...)
megafony
poczęły w nasze uszy wypluwać zabitych.
Z ostrza siekiery coraz szybciej spływało
nazwisko za nazwiskiem
i wprost nie nadążaliśmy ich liczyć.

(...)

(Seifert: wiersz bez tytułu. Przeł. J. Waczków, s.118-119)

(...)
- A wy, Polacy, to chyba nami trochę pogardzacie? - powiedział ni stąd, ni zowąd.
- Ja na pewno nie, proszę pana, czeski ruch oporu dokonał przecież rzeczy niebywałej... (Wiedziałem, że chodzi mu o kwestie zasadnicze). - Zabić ulubieńca Hitlera, to jest dopiero bohaterstwo! - dodałem, bo znam historię zamachu na protektora Czech i Moraw, Reinharda Heydricha, o przydomku Archanioł Zła, który w szczegółach wymyślił Holokaust.
- Ale czym tu się chwalić? - zaoponował taksówkarz. - Heydrich nie jechał w pancernym wozie, tylko w otwartym kabriolecie, to i łatwiej było go trafić.
- No, ale udało się wam go zabić!
- Ale bez przesady. Jechał bez żadnej eskorty, a trasy nie pilnowały żadne patrole.
- No, ale nie przeżył!
- Tylko dlatego, że sam ułatwił sprawę. Jak pierwszy zamachowiec próbował strzelić, to Heydrich, zamiast na gaz i uciekać, dał rozkaz: zatrzymać się. Podał się więc nam na talerzu, proszę pana. Czym tu się zachwycać?
- No, ale jednak go zabiliście.
- Ale to wcale nie jest takie pewne, bo pistolet maszynowy pierwszego zamachowca nie wystrzelił i do dziś nie wiadomo dlaczego. Dopiero drugi rzucił w stronę samochodu granat.
- No i dzięki temu zabiliście prawą rękę Hitlera.
- Ale bez przesady, Heydrich nawet się nie bronił. Kiedy wyskoczył z wozu i chciał strzelać, okazało się, że w jego pistolecie nie było magazynku.
- No, ale udało się wam go zabić.
- A gdzie tam! Umarł tydzień później w szpitalu. Kiedy wskoczył do samochodu po ten magazynek, już tylko usiadł na siedzeniu, bo od bomby miał połamane żebra, które wbiły mu się w śledzionę. I tak naprawdę umarł potem na sepsę.
Proszę Państwa, powiem szczerze: niełatwo w Czechach dokonać bohaterskiego czynu.
(...)

Zszedłem więc do sławnej krypty, skąd w przypływie furii faszyści wyciągnęli wszystkie trumny z pochowanymi w nich księżmi, gdzie teraz należy wyłączać komórki, panuje półmrok, leżą pamiątki po bohaterach, składa się kwiaty i wieńce. Na jednym z wieńców w rogu ktoś zostawił zwiniętą kartkę w kratkę. Pomyślałem, że może napisał spadochroniarzom coś miłego. Może podziękował za ich czyn. Podniosłem ją, rozwinąłem i przeczytałem: "Heydrich, ty fiucie!!!".

(Mariusz Szczygieł: Zrób sobie raj. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2010, s. 80-84)




wnętrze świątyni

karczma pod Spadochroniarzami (Krčma U Parašutistů) ul. Resslova 1939/7, Praha 2


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz