czwartek, 8 marca 2012

Katedra św. Wita


wieże Katedry św. Wita - widok ze zbocza wzgórza Petrzyn  
W cieniu katedry, szlakiem gwiazd, którymi jarzy
Ta noc wrześniowa, idę z cieniem swoim.
O, wieszcze zmarli, święci spod ołtarzy,
W blasku swej chwały, wbrew swym ciężkim zbrojom,
Wstańcie do pieśni, niech nam się podarzy.

Na pięknym tle koronek, które tkali
W ziarnie piaskowca artyści cesarzy,
Wstańcie, abyśmy wspólnie wyśpiewali
Ten ból, którego nie uśpi nam w twarzy
Mgła najczarniejszych, najgęstszych woali.
(...)

(Seifert: Noc na Zamku. Przeł. J.Waczków, s. 75)

Katedra św. Wita (Chrám Svatého Vítá) jest najświetniejszą budowlą na terenie zamku. Należy do najwspanialszych zabytków Pragi, a także do wybitnych dzieł gotyku europejskiego. Tu spoczywają prochy królów czeskich, tu także są przechowywane klejnoty koronne dawnego państwa czeskiego.
W X w. w tym miejscu stała rotunda św. Wita (fundamenty zachowały się do dziś pod kaplicą św. Wacława), którą założył ks. Wacław, a która od czasu ustanowienia biskupstwa (973 r.) mogła pełnić funkcje katedry. W drugiej połowie XI w. na miejscu rotundy zbudowano trzynawową bazylikę. W XIV w., gdy praskie biskupstwo zostało przekształcone w arcybiskupstwo, król Jan Luksemburski postanowił postawić wielką świątynię. Budowę katedry powierzono Mateuszowi z Arras. Kamień węgielny położono podczas uroczystości w 1344 r. (w obecności króla, jego synów oraz arcybiskupa). Mateusz z Arras wzniósł dolne partie murów chóru z zamykającymi je pięcioma kaplicami, a także dwie kaplice od południowej strony katedry i jedną od północnej. Po śmierci budowniczego pracę (już za panowania Karola IV) kontynuował Peter Parler z Gmünd kończąc wschodnią część katedry, dolny portal nawy poprzecznej i wieżę południową. Po śmierci Parlera budowa została wstrzymana, a kontynuacji przeszkodziły wojny husyckie. W 1421 r., podczas walk o zamek, zniszczono część ołtarzy i wyposażenia.

Peter Parler urodził się w roku 1330, najprawdopodobniej w Gmünd, wtedy przy budowie tamtejszej katedry św. Krzyża prawdopodobnie pracował jego ojciec Heinrich Parler. Peter został mistrzem budowy mając 23 lata. Było to dzieło jego życia - pracował tu 46 lat (zm. w 1399 r.). Był człowiekiem wszechstronnie utalentowanym i wykształconym. Rzeźby Parlera wywarły wpływ na dalszy rozwój rzeźby w Czechach, dały początek realistycznej tradycji, obecnej w sztuce do dziś.
Nagrobki budowniczych katedry znajdują się w Kaplicy Marii Magdaleny.

Na początku XVI stulecia wznowiono pracepod kierunkiem Benedikta Rieda, czego owocem jest wieża północna i filary nawy głównej. Lata 1557-1560 przyniosły chór – autorstwa Bonifaza Wohlumta. Budowę ukończono w 1929 r. Ukoronowaniem pięćdziesiąt lat trwających prac jest nowa, zachodnia część katedry (transept, trzynawowy korpus, dwuwieżowa fasada), nawiązująca formą do części wschodniej (prezbiterium z kaplicami, wieża i dzwonnica elewacji pd.z XIV i XV w.).
Katedrę tworzy trzynawowy korpus, nawa poprzeczna (transept), wydłużone prezbiterium z ambitem wokół apsydy. Całość otoczona jest wieńcem 22 kaplic. Sklepienie (dzieło Parlera) jest nietypowe, unowocześnione: tradycyjne krzyżowe zostało zmodyfikowane, przez dodanie żeber poprzecznych i przesunięcie miejsca przecięcia żeber przewodnich, przez co całość sprawia wrażenie lekkości.



Fasada zachodnia (neogotyk). Drzwi zachodnie od 1929 r. stały się głównym wejściem. Drzwi środkowe ozdobione są scenami z historii budowy katedry, lewe – scenami z życia św. Wojciecha, prawe natomiast prezentują dzieje św. Wacława - wszystkie wykonane z brązu przez Otakara Španiela (1927). Rzeźby przedstawiają Karola IV i świętych.

fasada południowa (fot. R. J.)
mozaika Sąd Ostateczny (fot. R. J.)
Fasada południowa. Znajduje się tu Złota Brama (nazwa wzięła się od zdobiącej ją mozaiki ze szkła weneckiego przedstawiającej Sąd Ostateczny – jest to najstarsza znana czeska mozaika wykonana przez weneckich artystów w latach 1370-1371), dawniej udostępniana monarchom w czasie koronacji. Główna 99-metrowa wieża (Parler), zwieńczona jest hełmem wg projektu Pacassiego. Wieża jest otwarta dla zwiedzających, wejście znajduje się wewnątrz katedry (po prawej). By dostać się na szczyt trzeba pokonać 287 schodów. Warto jednak zdobyć się na trochę wysiłku, z góry bowiem rozpościerają się wspaniałe widoki na niemal całą Pragę i poprzecinany mostami sznur Wełtawy. 

Zwiedzanie katedry

Nie sposób opisać a nawet wymienić wszystkich osobliwości tego miejsca, zaprezentuję więc te, które w obiegowej opinii są najciekawsze.

W ścianie nawy głównej katedry pod oknami chóru znajduje się triforium (rodzaj ganku), w którego galerii znajduje się 21 portretów rzeźbiarskich dłuta Parlera, wykutych wprost w bryłach piaskowca w murze (powstały w latach 1374-1376) – jest to ewenement, dotąd stosowano ornamentowe motywy roślinne. Są tu popiersia: na miejscu najbardziej zaszczytnym portrety króla Karola IV i członków jego rodziny, praskich biskupów i w zachodniej części triforium – przewodników budowy oraz architektów katedry: Mateusza z Arras i Petera Parlera. Kolejność świadczy o przestrzeganiu średniowiecznej hierarchii stanowej. W każdej podobiźnie uwypuklona jest jakaś charakterystyczna cecha postaci, co czyni je niepowtarzalnymi.

Najciekawszą i największą ze wszystkich kaplic jest Kaplica św Wacława – arcydzieło XIV-wiecznego gotyku, nie bez powodu więc przyciąga rzesze turystów. Parler wzniósł kaplicę dokładnie w miejscu, gdzie niegdyś stała południowa apsyda rotundy św. Wita, w której spoczęło ciało księcia (dokładnie w miejscu pochówku znajduje się ołtarz główny). Przy wejściu (na lewej, północnej ścianie), na filarze widnieje XVI-wieczny obraz przedstawiający śmierć Wacława. Ściany kaplicy pokrywają freski obrazujące mękę Chrystusa i życie Wacława, a zdobione są (w dolnej części muru) wielobarwną kompozycją z kamieni półszlachetnych: agatów, krwawników, jaspisów i ametystów (jest ich ponad tysiąc, a wyłożenie ich miało miejsce w latach 1372-1373). Drewniany posąg od strony wschodniej (po lewej stronie ołtarza) to św. Wacław – średniowieczny rycerz (dzieło Parlera), za nim - malowidło przedstawiające aniołów podtrzymujących książęcy płaszcz, obok gotycka mensa z marmuru. Nad ołtarzem głównym malowidło gotyckie z Kalwarią przedstawia klęczące postacie Karola IV i Elżbiety Pomorskiej. Niewielkie kute drzwi (po prawej, ściana południowa) prowadzą do znajdującej się nad kaplicą komnaty koronacyjnej, gdzie znajduje się także skarbiec królewski (są tam insygnia królewskie, m.in. rzadko eksponowana korona św. Wacława z 1346 r. bogato zdobiona kamieniami szlachetnymi ). Drzwi jednak są zamknięte, do tego aż na siedem zamków, a klucze do nich znajdują się w siedmiu różnych instytucjach. Kopie niektórych eksponatów obejrzeć można w dziale Muzeum Narodowego w Pałacu Lobkowitzów.

Legenda o św. Wacławie – patronie Czech
Wacław, wnuk Borzywoja i Ludmiły, przyjął zwierzchnictwo cesarza narodu niemieckiego Henryka I Ptasznika. Dragomira, matka Wacława, przeciwna orientacji zachodniej – rzymskiej, zamordowała Ludmiłę wspierającą wnuka. Wacław zaś, zginął z rąk swego brata – Bolesława („Okrutnego”) ok. 935 r. Stolica apostolska wkrótce ogłosiła Ludmiłę i Wacława świętymi. Na drzwiach kaplicy ma znajdować się legendarna kołatka, którą ściskał Wacław, podczas gdy mordowano go z rozkazu brata, i dzięki której nie upadł, nawet gdy już skonał. Zwłoki Wacława sprowadził do Pragi jego srogi brat.

Z Kaplicy św. Krzyża prowadzą schody do podziemi katedry oraz do krypty królewskiej mieszczącej sarkofagi Karola IV, jego czterech żon, syna Władysława Pogrobowca (urodził się po śmierci ojca), Jerzego z Podiebradu, Rudolfa II, Marii Amalie – córki Marii Teresy. Sarkofagi pochodzą 1928-1935.

W Kaplicy Jana Nepomucena warto zwrócić uwagę na wykonany z dwu ton srebra oryginalny nagrobek (1733-1736) w formie rzeźby zdobiący grobowiec św. Jana Nepomucena. Autorem projektu jest Josef Emanuel Fischer von Erlach a wykonawcami Antonio Corradini i Johann Joseph Würth.
W ołtarzu znajduje się przeszklona szkatuła ze szczątkami św. Wojciecha.

Legenda mówi, że Jan Nepomucen został poddany straszliwym torturom przez Wacława IV, po czym spętany i zakneblowany wrzucony do Wełtawy za odmowę złamania tajemnicy spowiedzi królowej Zofii, żony Wacława. Nad miejscem zatonięcia Nepomucena pojawił się wieniec gwiazd (na wszystkich wizerunkach widnieje gwieździsta korona). Było to 16 marca 1383 roku.

Prawdziwą przyczyną morderstwa było ponoć uwikłanie męczennika w spór między królem a arcybiskupem praskim (oficjalna wersja uznana przez Watykan w 1962 r.).

(...)15 kwietnia 1719 roku otwarto domniemany grób Nepomucena u Świętego Wita. W obecności sędziwych bakałarzy, jurystów, patrycjuszy i prałatów, kolegium lekarskie, któremu przewodził lekarz nadworny, František Löw z Erlsfeldu, uczona postać w ogromnej, trefionej peruce, dokonało identyfikacji szkieletu, który wydobyto ze zbutwiałej dębowej trumny, gdzie spoczywał wśród strzępów tkanin. Szkielet – orzekli medycy – był nienaruszony, choć w kilku miejscach pękł, gdy ciało uderzyło podczas upadku o filar mostu. Z zachowaniem największej ostrożności usunięto z powierzchni czaszki pasemka pleśni i bryłki gliny i oto w szczelinie ust zapchanych ziemią pojawił się szkarłatny język, nadal wilgotny od świeżej śliny.(...) I znowu (1725), w obecności arcybiskupa i dygnitarzy, Löw z Erlsfeldu pochylił nad relikwią swą ogromną głowę w peruce. A język, który na pierwszy rzut oka wydawał się szarawy i raczej suchy, w rękach medyków zaczął nabrzmiewać i i zmieniać kolor, jakby napływająca krew przydawała mu karmazynowej, purpurowej barwy.(...)

Beatyfikacja nastąpiła 4 lutego 1721 roku. Ripellino pisze: (...) pochodnie płonęły po obu stronach łuku triumfalnego, który wzniesiono przed pałacem Schwarzenbergów. Arcybiskupie fontanny spływały winem i piwem(...). Kanonizacja trwała od 9 do 16 października 1729 roku, wśród procesji setek tysięcy ludzi, pochodni, dekoracji, przepychu, sztucznych ogni, huku armat, obrazów przedstawiających życie Nepomucena, (...) w samej tylko katedrze Świętego Wita odprawiono trzydzieści dwa tysiące mszy i udzielono sto osiemdziesiąt sześć tysięcy komunii.(...)

(Ripellino: Praga magiczna, s. 24-25)

Wokół grobu świętego krążyły kiedyś legendy. Jedna z nich mówiła, że męczennik nie może znieść, gdy czyjaś stopa nastąpi na nieogrodzony grób. Gdy jednak to się stanie, w ciągu doby osobę, która owego czynu się dopuści (świadomie lub nie), spotka publiczny wstyd.. Ponoć pewien palatyn musiał piechotą wrócić do swej gospody (była to rzecz sromotna), gdyż „koń się pod nim spłoszył”. Inna znana w szerszych kręgach niewiasta płoniła lica, gdy wiatr podniósł wysoko jej suknie. Rzecz działa się na Moście Karola.

Trzy centralne kaplice Kaplica Saska, Kaplica Panny Maryi i Kaplica św. Jana Chrzciciela mieszczą sarkofagi gotyckie – grobowce książąt z dynastii przemyślidzkiej – dzieło Parlera. 

Naprzeciw Kaplicy Panny Maryi, obok wielu bezcennych zabytków, obejrzeć można ołtarz nagrobny św. Wita z figurą z 1840 r.

Przed ołtarzem głównym znajduje się Mauzoleum Królewskie (1566-1589), które jest dziełem Alexandra Collina. Wykonane z białego marmuru przedstawia leżące postacie : Ferdynanda Habsburga, jego żony Anny Jagiellonki oraz Maxymiliana II (syna).

Będąc w świątyni warto zwrócić uwagę na przepiękne oryginalne witraże katedry – od mozaiki przedstawiającej Sąd Ostateczny (na zewn. Świątyni, portal południowy), po dzieła umieszczone w trzech XX-wiecznych kaplicach po stronie północnej (trzy pierwsze po lewej od wejścia), których autorami są: František Kysela, Karel Svolinský, Max Švabinský oraz Alfons Mucha.

Z katedrą wiążą się tradycje muzyczne sięgające dalekiej przeszłości. Podobno na organach w tej gotyckiej świątyni grał organista Prokop (wiadomość z XV w.). Dziś można tu posłuchać muzyki organowej a także koncertów symfonicznych podczas festiwalu muzycznego Praskiej Wiosny.

Legenda głosi, że Wit (III w. n.e.) poniósł męczeńską śmierć na Sycylii zaledwie w wieku 12 lat. Chłopiec gardził bożkami i nawet pod groźbą kary nie chciał im składać ofiar. Gdy został skazany na chłostę przez prefekta Waleriana, ręka prefekta oraz ramiona bijących go uschły. Wit wyprosił modlitwą uzdrowienie. Ojciec wymyślał różnego rodzaju podstępy, by chłopiec zmienił swe poglądy. Pewnego dnia zamknął go w pokoju. Po jakimś czasie poczuł cudowny zapach. Gdy otworzył drzwi, ujrzał siedmiu aniołów skupionych wokół chłopca. Krzyknął, myśląc, że to bogowie nawiedzili jego dom i natychmiast utracił wzrok. Mimo iż w świątyni Jowisza złożył dary, wzroku nie odzyskał. Wówczas Wit, na błaganie ojca wyprosił dlań uzdrowienie. Ojciec wyzdrowiawszy, nie uwierzył w cud i postanowił zabić syna. Anioł Pański polecił Modestowi ­– opiekunowi chłopca zabrać wychowanka do innego kraju. Tak też się stało. Jakiś czas później cesarz Dioklecjan zwrócił się do Wita z prośbą, by pomógł jego synowi, opętanemu przez szatana. Gdy było po wszystkim cesarz zażądał, by Wit wraz z opiekunem złożyli ofiarę bożkom. Za odmowę zostali wtrąceni do więzienia. Wówczas poczęły dziać się cuda: więzienie jaśniało światłością, łańcuchy krępujące dłonie męczenników rwały się, lew mający rozszarpać Wita stał się łagodny jak baranek. Podczas tortur, którym poddano Wita zawaliły się świątynie bożków, zabijając wielu ludzi. Wit, Modest i Kresencja – piastunka uwolnieni przez anioła oddali dusze nad jakąś rzeką, a ciał , do czasu pochówku strzegły orły.

Za cesarza Karola IV, w r. 1355, przeniesiono relikwie męczennika do Pragi. Ołtarz nagrobny św. Wita, figura świętego z 1840 r. oraz dziewiętnastowieczne freski dotyczące przekazania katedrze relikwii znajdują się w katedralnej Kaplicy Panny Maryi.

23 grudnia 2011 r. odbyło się w katedrze ostatnie pożegnanie zmarłego 18 grudnia ostatniego prezydenta Czechosłowacji i pierwszego prezydenta Czech Václava Havla.

      Wejście na mszę pogrzebową Václava Havla do Katedry św. Wita na Hradczanach graniczyło z cudem.
      Obliczono, że w świątyni zmieści się na siedząco tylko tysiąc osób, i było to maksimum możliwości, jakie zaoferowano światu, który oczywiście cały chciał być w środku. Samych redakcji chętnych relacjonować uroczstości zgłosiło się ze wszystkich kontynentów 700. Niestety, zgodę na udział we mszy dostało tylko 30 dziennikarzy. Kazano nam przyjść rano, trzy godziny przed pogrzebem. Po zgłoszeniu się zostaliśmy poproszeni, żeby się napić i skorzystać z toalety, bo kiedy wejdziemy do katedry, nie będzie można z niej wyjść przynajmniej przez kilka godzin. Potem powędrowaliśmy za naszą przewodniczką, która jednak nie poprowadziła nas do głównego wejścia, ale wielkim kluczem otworzyła maleńkie drzwi w bocznym murze katedry. Pochyliliśmy głowy i zaczęliśmy wspinać się po krętych schodkach. Stanęliśmy na chórze. Dokładnie nad wejściem, a pod sławnym witrażem "Stworzenie świata" Františka Kysela z 1928 roku w kształcie rozety o średnicy prawie 11 metrów, który tak chętnie fotografują turyści.
      Chór nie jest udostępniany do zwiedzania, więc przez kilka sekund miałem poczucie wyjątkowości. Stamtąd mieliśmy obserwować obrzęd.
      Jeszcze kilka sekund wiedziałem: uciekam! - Poddaję się - powiedziałem naszej opiekunce, a poczucie wyjątkowości mogłem oddać za darmo, a nawet dopłacić.
- Już nie można wyjść - odparła zrozpaczona. - Drzwi są zamknięte, na dole panuje podwyższony stan gotowości, bo wjeżdżają prezydenci. Nikt niepowołany nie może przebywać w strefie zero. Państwo naprawdę są wśród wybranych! - chciała mnie pocieszyć.
      Spojrzałem jeszcze raz na to, co zastaliśmy. Murek balkonu był tak zabrudzony stuletnim pyłem, że panie i panowie w eleganckich płaszczach natychmiast się wysmolili i zaczęli je energicznie otrzepywać. Pod ścianą stało i leżało kilka krzeseł, które ścierki nie widziały chyba od czasów Franciszka Józefa. Jedna z dziennikarek wytarła krzesło gazetą i nawet usiadła, lecz za minutę na nim podskoczyła, a za chwilę zaczęła skakać po całym chórze. Nie mogliśmy wytrzymać z chłodu - w środku było o wiele zimniej niż na zewnątrz (+3 st. C), a do mszy została jeszcze godzina. Skakaliśmy za chwilę wszyscy, 30 osób zamkniętych u świętego Wita zaczęło taniec świętego Wita.
      Najgorsze, że nie było prawie nic widać. Odległość z chóru do ołtarza, przed którym stał katafalk, sprawiła, że Billem Clintonem czy Alainem Delonem mógł być kazdy, kto pojawił się na horyzoncie. (Nie wiem, czy Kafka wszedł kiedykolwiek na ten chór, ale bardzo celna jest jego obserwacja z "Procesu", że "ogrom katedry zdawał się dosięgać właśnie samej granicy tego, co człowiek jeszcze znieść może"). Nie sądziłem jednak, że kiedy msza się rozpocznie, przytrafi nam się rzecz jeszcze gorsza niż nicniewidzenie.
      Okazało się bowiem, że nic także nie słychać. Kiedy po czesku przemawiał prezydent Klaus, mieliśmy wrażenie, że to po chińsku przemawia nuncjusz. Sprawozdawcy ze światowego wydarzenia nic nie widzą i nic nie słyszą! Proszę sobie wyobrazić trzydziestu osobników w długich płaszczach zamkniętych na balkonie, którzy przez prawie cztery godziny skaczą, truchtają i rozcierają sobie ciało. A w oddali szumi uroczysty i ważny obrzęd.
- 400 euro za przelot z Warszawy, żeby dać się uwięzić w katedrze... - szepnąłem małostkowo po dwóch godzinach jakiemuś czeskiemu koledze.
      Zmartwił się strasznie. Przybliżył do mnie swoją twarz i zaczął łagodnie przemawiać: - Bardzo pana proszę, żeby pan tego tak nie odbierał. Václav Havel był dramatopisarzem i przedstawicielem teatru absurdu, proszę sobie więc wyobrazić, że to on sam przygotował dla nas tę sytuację. A najlepiej - kolega Czech przybrał jeszcze bardziej proszący wyraz twarzy - niech pan sobie cały czas wyobraża, że to Havel nas tu reżyseruje. Proszę poczuć się jego aktorem, od razu dozna pan ulgi.
      Doznałem od razu.
      Powiem nawet więcej, jeśli reżyserował nas duch dramatopisarza, to nagle podsunął mi natrętną myśl: czy prezydent Wałęsa, który jest w gorszej sytuacji niż ja, bo siedzi trzecią godzinę na dole w ławce i nie może się ruszać, ma aby kalesony? (Bo że nie ma ich Alain Delon, jakoś byłem pewny). (...)

(Mariusz Szczygieł: Láska nebeská. AGORA SA. Warszawa 2012, s. 113-116)

6 komentarzy:

  1. Nadaję Pani tytuł "SUPERWOMAN DO KWADRATU"!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko błyskotliwa, ale i skromna białogłowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie, prócz oczywiście wielkich, złotych, wzniosłych, witrażowych, historycznych aspektów Katedry, oczarowały rzygacze na rynnach "subtelnie" spoglądające na stojących w kolejce do wejścia turystów. Narobiłam im zdjęć, i się raczę nimi teraz, bo wyjątkowo mnie zaintrygowały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdemu jakiś drobiazg;) Umieściłabym więcej zdjęć, ale niestety - miałam pecha i straciłam ponad 250 z ostatniego wyjazdu, w tym m. in. z Zamku, Kampy,Žižkova. Daję to, co mam;), a trochę się ostało.
    A rzygacze zwykle są "subtelne";)

    OdpowiedzUsuń
  5. 48 year old Help Desk Operator Adella Kesey, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Web surfing. Took a trip to Fernando de Noronha and Atol das Rocas Reserves and drives a Maxima. odwiedz strone

    OdpowiedzUsuń